Jeszcze przed wakacjami - i na fali tygodnia indiańskiego - Marianka przyniosła łuk, z którego uczyliśmy się strzelać do celu.
Nie było to takie proste, jak się wydawało,
ale ciocia Dorotka opanowała tę umiejętność do perfekcji i dzieliła się swą wiedzą z nami.
Po zajęciach z łukiem robiliśmy z Klarą ogromne bańki mydlane.
Tak wielkich jeszcze nie widzieliśmy.
Komentarze
Prześlij komentarz